czwartek, 16 lipca 2020

Szkaplerzna czy covidowa?

W oczy rzucił mi się dzisiaj obraz weneckiej artystki Marii Terzii "Madonna del Covid".



Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że przedstawione na obrazie postaci patrzą na widza z lękiem i niechęcią. Jakby wołały zachowaj dystans społeczny! Czy Bóg-Człowiek, Emmanuel, Bóg z nami i Jego-nasza Matka faktycznie mogliby założyć maseczki chirurgiczne i całą postawą ciała pokazywać, że boją się człowieka? Maryja z obrazu chowa Dziecko w swoim maforionie, ale nie z czułością znaną z ikon, ale z wyraźnym napięciem. Obok szczelnie okrytego suknem Jezusa nie ma już miejsca, kompozycja jest niepokojąco zamknięta.

Pomyślałam o innym obrazie, pochodzącym z kresowej Trembowli, rodzinnego miasteczka moich dziadków, który obecnie znajduje się u karmelitów w Gdańsku. Maryja Szkaplerzna, dziś obchodzimy Jej wspomnienie. 


Lubię ten wizerunek. Matka - Tułaczka, która wraz ze swoim ludem przesiedliła się z Kresów na Ziemie Odzyskane. Zawsze gotowa towarzyszyć dzieciom w ich losie. Na obrazie tuli Jezusa, ale nie ukrywa Go z neurotycznym napięciem. Nie chowa się za maseczką, wręcz przeciwnie - ubiera Wybranych w swój szkaplerz, aby piekielne płomienie nie mogły ich skrzywdzić.

Z modlitwy towarzyszącej nałożeniu szkaplerza:
Ufny w uprzedzającą miłość pochodzącą od tak wielkiej Matki, oddaj się naśladowaniu Maryi i życiu opartemu na głębokiej z Nią łączności. Noś ten symbol jako wyraz pamięci o obecności Maryi, towarzyszącej ci w twoim codziennym staraniu o wewnętrzne przyoblekanie się w Chrystusa i o ukazywanie Go jako żyjącego w tobie (...).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz