środa, 30 grudnia 2020

Anna, córka Fanuela

 Drugi raz w tym tygodniu w liturgii pojawia się Ewangelia o prorokini Annie, stojącej zwykle w cieniu starca Symeona (Łk 2, 36-38)
Święty Łukasz mówi o Annie szczegółowo: córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem, i pozostała wdową. Liczyła już sobie osiemdziesiąt cztery lata. Nie rozstawała się ze Świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. 

Imię jej ojca, Fenuel, znaczy tyle co Oblicze Boże. Nazwa ich pokolenia oznacza szczęście. Mamy więc Annę, zrodzoną do szczęścia z oglądania Bożego Oblicza. Wspaniałe proroctwo zawarte w opisie tożsamości tej kobiety. Tylko jej los jakby mniej wspaniały.
Owdowiała młodo, pewnie jako dwudziestoparolatka. Później pozostała wdową. Ewangelia nie wspomina o jej dzieciach. Można przyjąć, że skoro wciąż przebywała w świątyni, nie miała obowiązków macierzyńskich. A przecież bezdzietność, i to połączona z wdowieństwem, uważana była za przekleństwo. 

Biblia mówi o niej: prorokini. Nie podaje jednak żadnego jej proroctwa ani nie wspomina o stricte prorockiej działalności. Anna żyła w świątyni i dla świątyni, pościła i modliła się. Nie tylko jako staruszka, taki antyczny odpowiednik naszych wiekowych pań, zrośniętych z różańcem i kościelną ławką. Ona tak spędziła niemal całe życie od wczesnej młodości! Życie pełne pogardliwych spojrzeń, urywanych szeptów, niezrozumienia swojej społeczności.

Czekała w świątyni, w której nawet Miejsce Najświętsze było puste. Zresztą, kobieta nie miała szans nawet się do niego zbliżyć. W świątyni znajdował się także stół chlebów pokładnych - składanej co szabat bezkrwawej ofiary, Chleby te to po hebrajsku lehem ha panim, dosłownie chleby Oblicza. Ale do nich Anna, córka Bożego Oblicza, też nie miała dostępu. Spożywali je jedynie kapłani.

Myślę, że Anna była niesamowicie silną i zdeterminowaną kobietą. Tylko męstwo płynące od Ducha Świętego mogło nie pozwolić jej ulec frustracji, poczuciu osamotnienia, ciemności i bezsensu w trakcie tych lat. Przecież nie wiedziała, czy jej oczekiwanie Mesjasza ma szansę na wypełnienie. Może powtarzała sobie: "Co ci się ubzdurało, kobieto? Na co czekasz?". 

Doczekała się. Zobaczyła Oblicze Boże w Dzieciątku, w bezbronnym Niemowlaku. Jedyne proroctwo Anny: sławiła Boga i mówiła o Nim (o Dziecku!) wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jeruzalem.