czwartek, 25 lutego 2021

Ja Panu (nie) przerywałem. Skrucha Estery.

 Wspominałam już, jak drażni mnie maniera wycinania przez autora lekcjonarza z tekstów biblijnych pojedynczych zdań. W czwartkowym zestawie czytań znowu wykonano taki zabieg, tym razem pozbawiając tekst sensu.
W czytaniu znajdujemy fragment modlitwy królowej Estery, Est 4, k.l-m.r-u. 


Pierwszy z wyciętych fragmentów to część wersu k: Zdjęła swe szaty okazałe, przywdziała suknie smutku i żałoby i w miejsce wonnego pachnidła pokryła głowę swą popiołem i śmieciami, i ciało swoje poniżyła bardzo, a radosne ozdoby zastąpiła rozpuszczonymi włosami.
Opis, jak wynika z dalszego kontekstu ma głębokie znaczenie. Przede wszystkim już na początku wyraźnie wskazuje, że modlitwa Estery jest nie tyle modlitwą prośby, co posiada głęboki rys modlitwy skruchy i uniżenia. Jednak został on wykreślony z lekcjonarza bo... usunięto przede wszystkim część modlitwy, która skruchy stricte dotyczy.

Pominięto w dalszej części wersy n-q: A teraz zgrzeszyliśmy wobec Ciebie i wydałeś nas w ręce wrogów naszych za to, że czciliśmy ich bóstwa. Sprawiedliwy jesteś, Panie! A oni nie zadowolili się goryczą naszej niewoli i włożyli swoje ręce w ręce ich bożków, aby odmienić obietnice ust Twoich i aby zniszczyć Twoje dziedzictwo, zamknąć usta tych, którzy Cię wielbią, i zgasić sławę Twego domu i ołtarza Twego, a otworzyć usta pogan, by chwaliły przymioty bezwartościowych bałwanów i podziwiały nieustannie doczesnego króla. Nie oddawaj, Panie, berła Twego tym, którzy nie istnieją., i niech się nie naigrywają z naszego upadku, lecz zwróć postanowienie ich przeciwko nim; tego zaś, który zaczął z nami walkę, przykładnie ukarz.
Ten fragment jest kluczowy dla zrozumienia modlitwy Estery i całej historii opisanej w księdze. Lud Wybrany znalazł się w obliczu zagłady z powodu własnych grzechów, ze względu na odstępstwo od Boga Jedynego. To jest sprawiedliwa kara za bałwochwalstwo i królowa dobrze o tym wie. Nie jest, jak mogłoby to wynikać ze zmasakrowanego tekstu z lekcjonarza, że Bóg zapomniał o przymierzu, opuścił swój lud, a teraz Estera musi wołać o krok od śmierci: Wspomnij Panie! To oni zapomnieli.
Królowa modli się więc pokutując, w popiele i śmieciach we włosach. Wybawienie, o które prosi, jest zupełnie niezasłużone i nienależne.
Zwraca też uwagę, że Estera po przyznaniu grzechu Izraela kładzie nacisk nie tyle na jego ocalenie, a bardziej na ocalenie chwały Bożej. Zagłada, która zagraża jej ludowi, uderza bezpośrednio w Boga: stawia Go w pozycji tego, kto nie jest w stanie dotrzymać obietnic przymierza, a więc pozbawia chwały.
Los Ludu Wybranego jest ściśle złączony z chwałą Boga - i to z Jego inicjatywy - przymierzem, które On ofiarował. Przymierze pozostaje w mocy. Jednak jedna z jego stron przez swój grzech ściąga na siebie nieszczęście. Bóg zdaje się mieć dwa wyjścia: albo przymierze zerwie, albo Izraela uratuje. Jego bezczynność w oczach pogan byłaby dowodem niemocy. Estera widzi ten dramat: Boga jakby postawionego pod ścianą, co już samo w sobie jest zniewagą Jego majestatu. Mimo to prosi: zgrzeszyliśmy, spraw, aby nasz grzech nie odbierał Ci chwały - a tak będzie tylko, jeśli nas uratujesz. Tego nie da się wypowiedzieć inaczej, niż z pękającym sercem. Bez rozdzierającej skruchy takie słowa byłyby bezczelną obłudą.

O ile bliższe jest nasze przymierze z Trójcą Najświętszą w Chrzcie... Jak bardzo uderzamy w Jego chwałę, kiedy grzechem niszczymy sami siebie.

W Ewangelii na dziś (Mt, 7-12) Jezus mówi: Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą.
Choć źli jesteśmy... Kiedy chcę o coś prosić, najpierw chcę pamiętać o skrusze serca.

niedziela, 21 lutego 2021

Świat pozornie skurczony

 I Niedziela Wielkiego Postu, Rdz 9, 8-15; 1P 3, 18-22; Mk 1, 12-15

Najpierw Noe, tuż po wyjściu z arki. Wcześniej przez 40 dni i nocy trwała ulewa, potem przez kolejne 150 dni panowała powódź. Jego świat skurczył się do małej łodzi, unoszącej się jak łupinka na bezmiarze wód. Cały świat zamknięty w granicach arki, a w niej Noe ze zwierzętami. A przecież uratowany, to on wyszedł na bezkresy, nad którymi zawisła tęcza przymierza. Ci, którzy nie skorzystali z chwilowego zamknięcia, zostali pożarci przez bezkres potopu.

Potem Chrystus Pan, wyrzucony przez Ducha Świętego na 40 dni i nocy na pustynię. Jemu też świat skurczył się do małego zakątka zajmowanego na Pustyni Judzkiej. Więcej nawet - jak bardzo skurczył Mu się świat, kiedy Stwórca galaktyk przyjął ludzkie ciało! Bóg samoograniczony, w ludzkim ciele, siedzi na pustkowiu z dzikimi zwierzętami, poddany ludzkim pokusom. Nie został tam jednak, Jego życie nie ograniczyło się do pustyni. Kiedy z niej odchodzi, zaczyna ogłaszać bezkres Królestwa Bożego.

To wszystko prowadzi do refleksji o Chrzcie, snutej przez św. Piotra. Apostoł pokazuje Zmartwychwstałego, którego już nic nie ogranicza. To On wypuszcza tych, którzy tkwili w więzieniu Otchłani. On daje też Chrzest, który pozornie wyprowadza na pustynię. Wielu skarży się, że z powodu Chrztu ich świat kurczy się, ograniczony normami moralnymi i nakazami płynącymi z wiary. Jakby niósł on w sobie zamknięcie w arce, która nie ocala, ale ogałaca z możliwości. Piotr pisze jednak: arka, w której nieliczni, to jest osiem osób, uniesieni zostali bezpiecznie dzięki wodzie (1P 3, 20b). Kościół jest tą Arką, która wynosi ku górze, prowadzi do niczym nieograniczonego horyzontu Królestwa Niebios. Nie przez heroiczne trzymanie się zasad, jak trwanie na poletku ogrodzonym elektrycznym pastuchem. Z listu wynika, że Chrzest jest prośbą wzniesioną do Boga o czyste sumienie dzięki zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa (1P 3, 21 BPK)

 Czyste sumienie posiada zdolność widzenia, że grzech jest więzieniem, a trwanie w łasce daje wolność - aż po wyniesienie do ramion Ojca. Czyste sumienie, jako dar otrzymany na Chrzcie, wie, kiedy i na jakie ograniczenie się zgodzić, aby doświadczyć wyniesienia, podczas gdy świat pogrąża się w potopie. To nie z trudem wypracowana sprawność moralna, a uległość Duchowi Świętemu, który najlepiej wie, kiedy wypędzić na pustynię, a kiedy posłać w świat.

To nie ekstraordynaryjna oferta dla nielicznych wybrańców losu. To pakiet, który każdy otrzymuje na Chrzcie Świętym. Tak chciałabym przeżyć ten rozpoczynający się post - na nowo zachwycając się tym sakramentem, czego życzę Czytelnikowi.

czwartek, 4 lutego 2021

Krew świętej Agaty

 ...chroni przed herezją dogmaty.*

Dzisiaj obchodzimy jej wspomnienie. Młoda dziewczyna, rzymianka z III wieku. Wpadła w oko namiestnikowi Sycylii oraz Bogu Najwyższemu. Jednak to temu Drugiemu obiecała duszę i ciało. W szale zazdrości  niedoszły kochanek wykorzystał obowiązujący dekret Decjusza o prześladowaniu chrześcijan. Najpierw skierowana do lupanaru (zabicie dziewicy dla zabobonnych Rzymian oznaczało gniew bogów i nieszczęście), następnie torturowana i rzucona na żarzące się węgle. Z domu publicznego usunęła ją szefowa przybytku, nie mogła przezwyciężyć jej cnoty. Tortury, w tym obcięcie piersi nie złamały jej męstwa, jedynie upodobniły do Oblubieńca, który wysłał św. Piotra, aby ją uzdrowić. Wtedy oskarżono ją o czary (co za podobieństwo do Chrystusa oskarżonego o bezbożność!), i skazano na śmierć. Żar węgli dopełnił ofiary jej żarliwego serca.  


Piszę o niej nie tylko z powodu przypadającego 5 lutego wspomnienia. Parę dni temu Bergoglio wydał motu proprio zmieniające prawo kanoniczne, wprowadzając możliwość udzielenia posługi lektoratu i akolitatu kobietom. Uzasadnił to pilną potrzebą ponownego odkrycia współodpowiedzialności wszystkich ochrzczonych w Kościele, a w szczególności misji świeckich.
Przez wieki lektorat i akolitat należały do tzw. święceń niższych. Mimo braku sakramentalnego charakteru, wskazywały one na wypływający z sakramentu święceń charyzmat, dążący do wypełnienia w sakramencie. Posługa ta, ściśle powiązana ze współpracą z wyświeconymi szafarzami sakramentów, pomocnicza wobec ich działania, zastrzeżona była dla mężczyzn.
Dzisiaj Bergoglio sugeruje, że kobiety powinny odkryć swoja współodpowiedzialność za Kościół i misję przez podejmowanie zadań mężczyzn. Dla mnie jest to policzek wymierzony we mnie jako kobietę w Kościele. Godność kobiet, moja godność, nie jest zależna w dopuszczeniu ich do funkcji zastrzeżonych dla mężczyzn. Nie jesteśmy w żaden sposób gorsze, przez to, że mamy inną rolę, zadania i charyzmaty. Serdecznie dziękuję za feminizm objawiający się nachalnym zrównywaniem kobiety z mężczyzną.
Imię św. Agaty przez wieki szeptane było w Kanonie mszalnym. Wraz z innymi świętymi kobietami Agata wymieniana była (i czasem wciąż jest) jako filar Kościoła, aby w triumfalnym pochodzie zbawionych prowadzić nas do głębi Eucharystii i do nieba. Na jej krwi wyrósł Kościół sycylijski i powszechny. Jej podwójne zwycięstwo dziewictwa i męczeństwa wciąż jest dla nas życiodajne. Czy więc nie była za Kościół współodpowiedzialna?
Co z całą plejadą świętych kobiet, które przecież nie otrzymały posług lektoratu i akolitatu? Czy św. Jadwiga Andegaweńska, Matka Chrztu Litwy, wrażliwa Opiekunka pokrzywdzonych, Królowa dbająca o liturgię na Wawelu, była ograniczona przez ten rzekomy brak? Czy czegoś brakowało św. Hildegardzie albo św. Teresie Wielkiej, doktorom Kościoła? Czy św. Urszula Ledóchowska, dbając o wzrost wiary dzieci i emigrantów pozbawiona była misji Kościoła? A może Edith Stein, jeszcze jako świecka, zanim stała się siostrą Teresą Benedyktą od Krzyża i świętą męczennicą Auschwitz, pisząc o katolickim feminizmie i kształtując postawy otaczających ją młodych kobiet, była przez Kościół skrzywdzona brakiem niższych święceń?

Podnosi się raz po raz argument ze starożytnych diakonis, jakoby święcenia diakonatu w pierwotnym Kościele były udzielane również kobietom. Źródła, które znamy, które Tradycja Kościoła przechowała w pamięci, mówią o ich jedynie pomocniczej, niesakramentalnej funkcji. Popełnianie błędu logicznego poprzez zrównywanie ich z sakramentalnymi diakonami jest nużące i irytujące. Co więcej, Tradycja Kościoła, ta będąca częścią Objawienia, sakrament święceń rezerwuje dla mężczyzn. Doszukiwanie się innych praktyk w starożytności, w oderwaniu od Tradycji, to potępiona przez papieża Piusa XII w encyklice Mediator Dei herezja archeologizmu. Chociaż może samo wspominanie Piusa XII to po Vaticanum II to myślozbrodnia...

Kościół jest mi Matką. W Kościele, od Niepokalanej Maryi, Dziewicy i Matki, uczę się duchowego macierzyństwa i rodzenia w sobie Jezusa Chrystusa by nieść Go światu. Takie jest moje powołanie i kobiecy charyzmat. Nie potrzebuję do tego przebierać się za mężczyznę i wchodzić w jego zadania.


*odnoszę się do ludowego przysłowia Chleb świętej Agaty chroni od ognia chaty oraz Tertulianowego sanguis martyrum semen christianorum