niedziela, 27 października 2019

Niech Pan was rozmnoży - o synodzie, celibacie i pachamamie.

Zakończył się Synod Amazoński. Widzę go w klamrze dwóch wydarzeń pozostających ze sobą w ścisłym związku: bałwochwalczej ceremonii płodności w wigilię rozpoczęcia oraz postulatu wyświęcania żonatych mężczyzn sformułowanego w dokumencie końcowym.

Co do tego, że ceremonia, w której wziął udział domniemany papież Franciszek, była pogańskim rytem płodności ku czci Pachamamy nie ma już żadnych złudzeń. Potwierdził to sam Bergoglio, nie wyrażając przy tym cienia żalu czy zawstydzenia. Jedyne, co poruszyło jego serce, to akt rzekomego barbarzyństwa dzielnych świeckich, którzy zatopili pogańskie bałwany w Tybrze. Większego echa to bezprecedensowe wydarzenie nie wywołało w Kościele. Wśród hierarchów znalazł się jeden sprawiedliwy, biskup Atanazy Schneider, wzywający do pokuty i ekspiacji za bałwochwalcze bluźnierstwo (https://www.pch24.pl/mocny-list-biskupa-schneidera-o-pachamamie-w-watykanie,71739,i.html). Reszta biskupów milczy jak, nomen omen, zaklęta.

Widzę głęboki, demoniczny związek między owym nabożeństwem w ogrodach Watykanu, a końcowymi wnioskami synodu. To zdecydowane i zuchwałe zaprzeczenie płodności Kościoła, dziewiczej płodności wypływającej z Bożego Ducha. Popatrzmy - najpierw nazwano figurę Pachamamy przedstawieniem Maryi - już to budzi głęboki gniew. Porównano Nieskalaną Dziewicę do pogańskiego bożyszcza płodności! Czyż to nie demoniczny zabieg wymierzony w Tę, której Nieprzyjaciel nienawidzi najbardziej?
Pójdźmy dalej. Święty Iwo z Chartres sformułował zasadę Sicut Maria ita et Ecclesia - to co mówimy o Maryi, mówimy również o Kościele. Tak jak Maryja poczęła i zrodziła w dziewiczym łonie Chrystusa, bez udziału człowieka, tak Bóg zradza nieustannie w dziewiczym łonie Kościoła nowych synów w Synu. Żywotność Kościoła i jego płodność nie opiera się na ludzkich staraniach i wysiłkach, ich fundamentem jest działanie Boga i dziewicze oddanie Mu wszystkiego, co Kościół i jego członki stanowi.
Z tej logiki wypływa tradycja dziewiczego oddania się Bogu przez kobiety i mężczyzn, także w wymiarze celibatu kapłańskiego. Duchową płodność w Kościele zapewnia Bóg, któremu oddają oni życie, z całą zdolnością kochania oraz cielesnej prokreacji. Nagle ta perspektywa wydaje się zupełnie niewystarczająca, a nawet zmarginalizowana. O celibacie mówi się niemal wyłączenie jako kwestii dyscyplinarnej, porządkującej struktury kościelne. Ginie wielowymiarowy aspekt charyzmatyczny, cała duchowa tradycja wieków. Dar z siebie, oddanie na wyłączną służbę Bogu, życie dla Królestwa jak w Mt 19, 12? Nieaktualne?
Na marginesie - od kilku miesięcy mam szczęście obserwować przyjaciół zajmujących się nowonarodzonym dzieckiem.Widzę ich troskę i skupienie wokół Okruszka, piękną, rodzicielską, naturalną, ale przecież skupioną na tym jednym ich dziecku. Myślę o tym w kontekście celibatu księży. Jeśli mają oni być robotnikami żniwa Bożego (por. Łk 10, 2), to muszą pozostać wolni od skupienia na naturalnej rodzinie. Jeśli żniwo, jak w Apokalipsie, jest obrazem końca świata (Ap 14, 14n) to wołanie o koniec, o powrót Jezusa w paruzji, wykracza poza naturalną chęć ochrony swojej rodziny, dzieci w szczególności. To zupełnie inna optyka osób bezżennych dla Królestwa i poślubionych żonie czy mężowi.
Komentując fragment o modlitwie za powołanych Joseph Ratzinger, umiłowany papież Benedykt XVI w dziele "Jezus z Nazaretu" pisze:
Powołaniu Dwunastu jest nadany sens dogłębnie teologiczny, wykraczający poza wszelką funkcjonalność: ich powołanie wynika z dialogu Ojca z Synem i jest w nim zakorzenione. Z tej perspektywy należy rozumieć słowa Jezusa: "Proście Pana żniwa, zeby wyprawił robotników na swoje żniwo" (Mt 9, 38). Bożych żniwiarzy nie można po prostu wyszukać, tak jak pracodawca szuka sobie ludzi; muszą być oni zawsze wyproszeni u Boga i przez Niego samego wybrani do tej posługi.


Płodność Kościoła, najpierw ta w wymiarze ewangelizacji ludów Amazonii, zostaje sprowadzona do ludzkiej efektywności, tłumaczonej ułatwieniem dostępu do misjonarzy. Misjonarze nie muszą być już płodni dziewiczą płodnością zakorzenioną w Bogu, wystarczy im to co przyrodzone, pochodzące z ludzkiej natury, co symbolizuje Pachamama, której Bergoglio bije pokłony. Nie potrzeba oddania życia Bogu, także w wymiarze ofiary za braci. Wystarczy już krótki kurs teologiczno-liturgiczny, i heja, można ewangelizować. O ile jakiekolwiek przygotowanie merytoryczne viri probati jest w ogóle planowane. Własnymi siłami, bez odwołania do Tradycji, bez wołania o Ducha mającego upodobanie w bezżennych dla Królestwa, bergoglianie będą ewangelizować Amazonię. Szczęść Boże, szerokiej drogi.
Na Amazonii jednak się nie skończy. Jak zapowiedzieli ojcowie (???) synodalni, nowa logika ma objąć cały Kościół.

Jeszcze jedno. Jeśli, jak chciałby Bergoglio, osoby żyjące w związkach o nieuregulowanych statusie (ileż to się trzeba nakręcić, żeby nie użyć słowa "konkubinat"!) mogą bez przeszkód przystępować do sakramentów, to po co znosić wymóg celibatu? Niech sobie nieuregulowani celibatariusze żyją w spokoju. Przez te straszne zmiany jeszcze zaczną im konkubiny (i konkubenci) truć głowy o ślub. Ironizuję gorzko, ale te pomysły są tak toporne, niespójne i nieadekwatne do rzeczywistych problemów, że uciekam w czarny humor.

Psalm 115 głosi:


Nie nam, Panie, nie nam,
lecz Twemu imieniu daj chwałę
za łaskę i wierność Twoją.
Dlaczego mają pytać poganie:
"Gdzie się ich Bóg znajduje?"
Nasz Bóg jest w niebie,
czyni wszystko, co zechce.
Ich bożki są ze srebra i złota,
dzieła rąk ludzkich.
Mają usta, ale nie mówią,
mają oczy, ale nie widzą.
Mają uszy, ale nie słyszą,
mają nozdrza, ale nie czują zapachu.
Mają ręce pozbawione dotyku,
nogi mają, ale nie chodzą,
gardło ich nie wydaje głosu.
Do nich będą podobni ci, którzy je robią,
i każdy, który im ufa.
Ale dom Izraela pokłada ufność w Panu,
On jest ich pomocą i tarczą.
Dom Aarona pokłada ufność w Panu,
On jest ich pomocą i tarczą.
Ci, którzy Mu służą, ufność w Nim pokładają,
On jest ich pomocą i tarczą.
Pan o nas pamięta
i będzie nam błogosławił.
Błogosławić będzie domowi Izraela,
błogosławić będzie domowi Aarona.
Będzie błogosławić tym, którzy służą Panu,
zarówno wielkim, jak małym.
Niech Pan was rozmnoży,
was i synów waszych.
Błogosławieni jesteście przez Pana,
który stworzył niebo i ziemię.
Niebo jest niebem Pana,
ziemię zaś dał synom ludzkim.
To nie umarli chwalą Pana,
nie ci, którzy zeszli do Otchłani,
Lecz my wielbimy Pana
teraz i na wieki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz