wtorek, 22 października 2019

Początek

Rozpoczynam publikowanie na blogu w dniu, w którym nieznani sprawcy wyrzucili do Tybru dwie figurki amazońskich bałwanów, które w ramach świętowania Synodu Amazońskiego zostały umieszczone w Kościele Santa Maria Transpontina w Rzymie. 

Ciekawa jest historia tych figur, przedstawiających dwie nagie ciężarne kobiety. Pojawiły się one w czasie nabożeństwa otwarcia Synodu - w towarzystwie, a jakże, bożka leżącego z penisem sterczącym w górę. Grupa najgorliwszych Bergolian tłumaczyła bałwochwalcze rytuały jako nabożeństwo do brzemiennej Matki Boga i św. Elżbiety. Ciekawe, kogo miał oznaczać bożek z fallusem we wzwodzie - św. Józefa? Archanioła Gabriela? 

Jednak to nie powyższe tłumaczenia zostały uznane przez przedstawicieli Watykanu za bluźnierstwo, ale... dzisiejszy akt oczyszczenia bazyliki. Tak, bluźnierstwo, bo naruszył on kult św. Dialogu i Tolerancji Religijnej.

Wróćmy jednak do początku, do owego kuriozalnego nabożeństwa w ogrodach Watykanu. Jego kulminacyjny akt stanowiło zasadzenie drzewka przez Franciszka (oczywiście wespół-zespół z rdzennymi mieszkańcami Amazonii).  Zastanawiające, że zaraz potem, w kolejnym tygodniu, Matka-Kościół karmiła nas w liturgii księgą proroka Jonasza. W środę, 9 października, dotarliśmy do lekcji z Jon 4. Fabuła znana: prorok po spełnieniu misji wobec pogańskiej Niniwy, leży na wzgórzu, palony słońcem; Bóg sprawia, że wyrasta nad nim krzew rycynusowy, a następnie posyła robaczka, który ów krzew niszczy. 

Powiecie - nie ma znaków, są tylko przypadki, a to czytanie lekcjonarz serwuje nam co dwa lata. Płonie we mnie jednak najgłębsze przekonanie, że Słowo Boga jest zawsze żywe i aktualne, dane na ten czas, w którym przychodzi. A przyszło wyjątkowo uderzająco. Prorok wysłany na koniec świata głosić poganom nawrócenie i miłosierdzie. Prorok pod drzewkiem, które usycha... Zestawiam z tym obraz antyproroka, który zamiast głosić potrzebę nawrócenia, aż po krańce ziemi, przyjmuje od pogan ich bałwany, a nadzieję widzi nie w Bogu, a w ekologii, w ludzkich staraniach o dobrobyt na tym świecie. Co będzie, kiedy ta wizja uschnie, jak Jonaszowy rycynus?

***
Rozpoczynam pisanie bloga, bo nie mogę już pomieścić kotłujących się we mnie myśli i rozdarcia z powodu aktualnych wydarzeń w Kościele. Nie obiecuję, że wpisy będą pojawiać się tu regularnie. Nie zamierzam odnosić się do każdego doniesienia prasowego. Czasem zamieszczę komentarz, czasem będzie to myśl do Słowa Bożego, czasem... zobaczymy.

1 komentarz:

  1. W dalszym ciągu NIEOK.

    Sytuacja paczamamowa gorsząca, być może nawet finalna ohyda spustoszenia jednak twierdzenie, że Franciszek W OGÓLE nie wzywa do nawrócenia jest wzięta z przysłowiowej duszy blogerki.

    Zdarza się nawet najlepszym.
    Go and sin no more, sista.
    God loves you!

    We CAN slay the...

    OdpowiedzUsuń