niedziela, 12 września 2021

Bez umizgów

 XXIV Niedziela Zwykła, Iz 50, 5-9a (dla jasności - tekst ucięty na początku i końcu, bo czemuż by nie, prawda?), Ps 116a, Jk 2, 14-18, Mk 8, 27-35

W dzisiejszym zestawie czytań Mszalnych uderzył mnie twardy realizm Słowa Bożego. Trzecia Pieśń Sługi Jahwe opisuje los tego, któremu Pan Bóg otworzył ucho. Los pełen odrzucenia, szyderstwa, ale też doświadczenia Bożej mocy. Potem Jakub pisze o wierze objawiającej się w konkretnych uczynkach, a nie pobożnym wyglądzie. Na koniec Ewangelia i zapowiedź męki. 

Marek odnotował, że dzisiejsza scena odbyła się gdzieś na wsi, pod Cezareą Filipową. Wielu komentatorów zwraca uwagę, że Cezarea była ośrodkiem pogańskiego kultu, najpierw Baala, a potem greckiego Pana. To koresponduje z pytaniem Pana Jezusa o Jego tożsamość i wyznaniem Piotra - w obliczu nieistniejących bóstw Apostoł wyznaje wiarę w Boga Jedynego i Wcielonego.

Pomyślałam dzisiaj jednak o innym tropie znaczeniowym tego faktu geograficznego. Miasto przed rozbudową przez Filipa nosiło nazwę Paneas. To tam Herod Wielki zbudował marmurową świątynię na cześć Cezara Augusta. To pierwszy akt pochlebstwa wobec pogańskiego władcy. Kiedy władzę objął jego syn, Filip właśnie, na jego polecenie zmieniono nazwę na Cezareę, dla rozróżniania od już istniejącej dodając przydawkę Filipowa. Dialog toczy się więc pod miastem pochlebców, pod wielkim pomnikiem lizusostwa wykorzystywanego do zrobienia kariery politycznej.

Pan Jezus pytając: Za kogo wy mnie uważacie? nie oczekuje pochlebstw. Nie reaguje na wcześniejsze sprawozdanie z opinii publicznej, widzącej w Nim proroka, nawet Eliasza. Czeka na wyznanie prawdziwe. Kiedy je uzyskał, sam nie sięgnął po przyjemną, ulukrowaną wizję przyszłości, żeby umilić uczniom drogę za Sobą. Pada zapowiedź męki.

Dalej jest jeszcze trudniej. Jezus nijak nie próbuje przypodobać się uczniom (już nie tylko gronu Dwunastu). Zamiast taniego lizusowstwa i obietnicy lekkiego życia, pada obietnica krzyża i utraty życia. Żadnej prosperity gospel, zapowiedzi sukcesu i spokoju na miarę aktualnych warunków. Chrystus nie prowadzi umizgów w stosunku do uczniów. Obiecuje krzyż, trudy życia aż do jego utraty... i Swoją bliskość (kto chce pójść za Mną).

To bardzo urealnia, stawia na nogi i odrywa od wyobrażeniowego stosunku do konkretu swojego życia. Wziąć swój krzyż, swoje trudności, chorobę, niedostatki. Te konkretne, tu i teraz. To jest gwarancją życia z Bogiem, które będzie owocowało w uczynkach pochodzących z wiary, o których pisze Jakub. Ucieczka przed krzyżem, przed życiem, zawsze będzie ucieczką przez wiarą objawiającą się w uczynkach. To bardzo prosty weryfikator. Wiara martwa, bez uczynków, łatwo może ukryć się w życiu człowieka, który ucieka od swojego krzyża. Ta ukonkretniona w uczynkach świadczy o tym, że konfrontuję się z krzyżem mojej codzienności i szukam w nim bliskości żywego Boga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz